czwartek, 24 maja 2012

8. "You try to cope with every lie they scrutinize"...

O 8:15 byłam już w pracy. Na sobie miałam szafirową spódnicę, szarą bluzkę i marynarkę pod kolor spódnicy. Na nogach miałam buty na obcasie które strasznie lubiłam i które mi się bardzo podobały i szarą torebkę od Marc'a Jacobs'a. Wszystko dopełniały moje ulubione okulary z niebieskimi ramówkami.* Poszliśmy na aulę bo musieliśmy obgadać sposób działania. Nie możemy siedzieć bezczynnie, ponieważ nikomu to na dobre nie wyjdzie. 
- Witam was - rozpoczął szef - Postanowiłem wprowadzić kilka zmian co do trybu naszej pracy. po 1 nie będę powiększał grupy zajmującej się tą sprawą. Po 2 akcja nie jest ściśle tajna więc możecie konsultować się z innymi.
- Szefie mam pytanie - zaczęłam - Gdy będzie następne ofiary, a zapewne będą to czy mogę poobserwować sekcję zwłok?
- To właśnie jest punkt 3. Nie możesz jej obserwować, bo Ty ją będziesz przeprowadzać - zaskoczył mnie tymi słowami - Pomyślałem, że skoro w ekipie zajmującej się tą sprawą jest patolog-fachowiec to po co zatrudniać innego?
- Dziękuję, jestem niezmiernie wdzięczna - wydusiłam po chwili...
- Jeśli chcesz możesz zatrudnić do pomocy asystenta. To od Ciebie zależy czy chcesz kogoś by Ci pomagał czy nie.

Cały dzień w pracy siedziałam zamyślona i jednocześnie podniecona. Zawsze o tym marzyłam aby przeprowadzić sekcję w ważnej sprawie. 
Do domu wróciłam po 15.
- Muszę wrócić jak najszybciej do Grangeville - powiedziałam do Braxtona który siedział na kanapie.
- Co? Czemu? Przecież niedawno przyjechałaś. Amber nie nacieszyła się jeszcze Twoją obecnością. Ja też chciałem z Tobą porozmawiać jak za dawnych czasów.
- Brax spokojnie. Chcę tam pojechać po moje dziecko
- Dziecko? - spytał zdezorientowany. No tak, on nic nie wie... Zaczęłam się śmiać.
- Mówiąc dziecko miałam na myśli mojego harleya . Dzisiaj pożyczyłam auto od Amber i nie mogłam się odnaleźć. 
- Mam pomysł, chodź ze mną - powiedział i skierował się w stronę drzwi. nie zastanawiając się długo, podążyłam za nim. Kierowaliśmy się w stronę domu braci Leto. Mimo moich krzyków aby się zatrzymał i tam nie szedł, on kierował się do drzwi frontowych. Już po chwili pukał do drzwi, które otworzył nam Shannon.
- Cześć - powiedzieliśmy chórem.
- Cześć wam - odpowiedział podając rękę Braxowi a po chwili mi buziaka w policzek, co mnie zaskoczyło - Co was do mnie sprowadza? - zapytał.
- No więc jest sprawa - zaczął Olita - Masz w garażu kolekcję motocykli co nie? Mógłbyś mi jeden pożyczyć?
- A co, chcesz sobie foty porobić na nim? - zaśmiał się.
- Nie chcę żadnych zdjęć. Chcę pojeździć! Ale jak nie możesz mi pożyczyć to zrozumiem - posłał mu wymuszony uśmiech.
- A umiesz Ty w ogóle jeździć na motocyklu? - głupio spytał.
- Jakoś dam radę - zaśmiałam się widząc jego minę. Patrzył na nas dłuższą chwilę po czym powiedział.
- Dobra. Co mi tam, chodźcie do garażu.
Podążyliśmy za nim a moim oczom ukazał się rząd motocykli. O fuck byłam w raju.
- Który by Ci odpowiadał? 
- Hmm... Ten - pokazał na chromowanego harley'a davidson'a v-rod'a**, którego wskazałam mu wzrokiem.
- No ok. I tak na nim nie jeżdżę dużo, bo wolę mojego szkraba - tu wskazał na nową Yamahę Vmax Concept** która wyglądała cudownie. - To kiedy chcesz go wziąć? 
- Jakbyś mógł to podrzuć mi go dzisiaj, bo ja się teraz śpieszę - odrzekł Brax po czym żegnając się znikł. 

Zostawił mnie tutaj.  Co za idiota z tego Olity, chciało mi się śmiać. Wiem, że nie umie jeździć na motocyklu więc po co kłamał, że to dla niego? No w sumie jakby Shann dowiedział się, że to dla mnie to mógłby mi nie pożyczyć. Nie zna mnie a co za tym idzie, nie ufa mi.
- To co? Może się czegoś napijesz? - zapytał.
- Wiesz co? Chodź do nas. Co będziesz tu sam siedział, tam się czegoś napijemy - posłałam mu uśmiech.
Zgodził się więc po chwili byliśmy już u mnie. U mnie? Chyba mogę tak powiedzieć bo teraz dom Amber i Braxa był moim domem. 
- Możecie mi to wytłumaczyć? - w progu naskoczyła na nas Am, wymachując nam przed twarzami gazetą - Co to do cholery ma znaczy?
- O co Ci chodzi? Zejdź z nas - odpowiedziałam szybko gdyż złość we mnie narastała - Co tam masz? - wzięłam gazetę i przeczytałam kilka pierwszych zdań - "Perkusista 30 Seconds to Mars - Shannon Leto pokazał się ostatnio w towarzystwie pięknej brunetki. Wszystko wskazuje na to, że są razem. Widać było, że są zakochani. Chodzili łapiąc się za ręce, przytulając się i całując."
- Ale bzdury - powiedział Shannon - Wiedziałem, że tak będzie!
- To jest dobre! - wtrąciłam się - słuchaj! "Czy to właśnie ta kobieta sprawi, że Leto odmieni swoje nawyki i się zmieni? Może to tylko kolejna panienka na jedną noc? Miejmy nadzieję, że ta gorąca dziewczyna tak rozpali swoim ciałem perkusistę, że nie zechce on żadnej innej." - dokończyłam i zaczęłam się śmiać. Am i Shann tylko na mnie spojrzeli a ja nie mogłam się pohamować.  - Ty naprawdę uwierzyłaś w tę brednie? 
- No a co byś sobie pomyślała widząc swoją siostrę na pierwszych stronach gazet w objęciach takiego babiarza.
- Ejj nie zapominaj, że ja tu jestem - oburzył się Leto.
- I co z tego, że jesteś? Możesz jedynie potwierdzić moje słowa. Nie ważne co mi powiesz ja i tak wiem swoje. Wy Leto jesteście tacy sami. Zobaczycie cycki czy dupę i już wasz mózg - tu wskazała ręką na jego krocze - jest pobudzony do działania.
- Ty też tak myślisz? - zapytał mnie gdy Am poszła do swojego pokoju a my do kuchni.
- Shannon nie zrozum mnie źle. ja Cię nie znam, Twojego brata też. Tzn znam was od tej gorszej strony ale mniejsza z tym. Dużo o was słyszałam i jakbym miała w to wszystko wierzyć to nawet bym z Tobą nie gadała. Wierz mi, że myślałabym, iż gadasz ze mną tylko po to aby jak najszybciej się ze mną pieprzyć.
- Widzę, że nie przebierasz w słowach. - zaśmiał się.
- Jakbyś jeszcze nie zauważył to powiem Ci, że jestem już dużą dziewczynką i nie muszę przebierać w słowach. napijesz się czegoś? - spytałam.
- Możesz zrobić kawę. A jak tam Twój amant?
- Jaki amant?
- No ten na którego wpadłaś i z którym poszłaś na kawę do Starbucks'a. Pisałaś z nim? Umówiłaś się na randkę?
- A co Cię to obchodzi Leto?
- Nie, no tak pytam. Chciałem zobaczyć co z tego wyszło. No nie bądź taka, powiedz mi.
- A co? nie masz swojego życia? Ja  nie pytam o to czy się z kimś umawiasz czy nie. Nie pytam z kim Ty się całujesz, z kim pijesz a z kim sypiasz. Naprawdę mnie to nie obchodzi.
- A więc do czegoś doszło - powiedział z głupim uśmieszkiem - Wiedziałem, że taka piękna dziewczyna nie może być długo sama. 
- Ojj nie kokietuj mnie tutaj. Nic się nie wydarzyło i do niczego nie doszło. A jakbyś chciał wiedzieć to jestem sama od 2 lat, więc jednak może być długo sama. A teraz bierz kawę i i chodź do mojej sypialni.
- Hmm... To zaproszenie? - zapytał poruszając brwiami - Wiesz lubię stanowcze kobiety ale moglibyśmy zacząć od gry wstępnej.
- Przestań już mnie rozśmieszać - powiedziałam i wzięłam z szuflady nożyczki i taśmę bo wpadłam na pomysł, którego zawsze używałam do rozwiązania zagadki.
Weszliśmy do mojej sypialni i postanowiłam, że Leto pomoże mi w tym zadaniu.

- Wyjmij z dolnej szuflady teczkę - powiedziałam do Shannona który rozłożył się na moim łóżku.
- Ok - odpowiedział i sięgnął do szuflady - To teczka FBI. Skąd ją masz?
- Ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz? Przecież ja tam pracuję a teczkę dał mi mój szef. teraz, wracając do sprawy, będziesz podawał mi zdjęcia które ja będę przyklejała na ścianę. One być może pomogą mi w pracy. No zaczynaj!
- O fuck! - wykrzyknął rzucając zdjęcia na łóżko - Ty chcesz przykleić to na ścianę? Przecież to jest okropne! Masakra. Nie obraź się ale Ciebie chyba pojebało. Ty nie jesteś normalna.
Wiedziałam, że tak zareaguje dlatego chciałam żeby mi pomagał. Zaśmiałam się co nie uszło jego uwadze.
- W życiu chodzi o to by być trochę niemożliwym - powiedziałam wciąż chichocząc - Dawaj te zdjęcia i nie pierdol.
- Ale z Ciebie freak. Masz! - wręczył mi pierwsze zdjęcie z sekcji zwłok.

Po kilkudziesięciu minutach skończyliśmy. Wszystkie zdjęcia które miały ozdabiać (jeśli można tak powiedzieć) moją ścianę już to robiły. 
- Włączę jakąś muzykę - wtrącił Shanni - gdzie masz płyty?
- Nie wzięłam z domu z Grangeville. Cała moja kolekcja została tam, bo nie wiem ile tu jeszcze będę.
- Oby ja najdłużej.
- Zamiast pierdolić od rzeczy włącz coś z mojego laptopa - pokazałam mu biurko. 
Wstał, włączył L490 i położył się obok mnie na łóżku.
- Shanni opowiedz mi o sobie, co? - namawiałam go ukazując rząd swoich zębów w słodkim uśmiechu.
- Naprawdę chcesz o tym słuchać? Nic ciekawego nie znajdziesz w moim życiorysie. Jakbyś zapytała Jareda to opowiedziałby Ci całą historię, nie opuszczając żadnego szczegółu. 
- Jakbym chciała usłyszeć historię Jay'a to bym poprosiła go o opowiedzenie mi jej. Ja chcę posłuchać Twojej. Z tym, że nie chcę znać Twoich początków jak byłeś dzieckiem tylko jak wasz zespół stał się sławny. Chcę wiedzieć co się zmieniło po tym i jak Ty się zmieniłeś przez to. Chcę wiedzieć czemu to Jared jest tym pierwszym, jest liderem zespołu a nie Ty? Czemu to on jest najważniejszy i wszystkim rządzi a nie Ty?
- Dużo chcesz wiedzieć. Ale to nie jest tak jak myślisz.
- Nie? To powiedz mi jak jest. Ja chcę wiedzieć! Chcę Cię poznać - uśmiechnęłam się - Nie musisz mówić mi teraz, dzisiaj ale obiecaj, że kiedyś opowiesz.
- Kiedyś jak będę miał więcej czasu to opowiem Ci wszystko. A teraz, choć przyjemnie mi się leży obok Ciebie to muszę spadać.
- Ok. Ja też muszę iść. muszę zajść do jakiegoś sklepu i kupić sobie kurtkę...
_____________________________________________________________________
Piosenka rozdziału: Michael and Janet Jackson "Scream".
* Strój Nicole: Klik
** Motocykl który wybrał Brax: Klik
     Motocykl Shanna: Klik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz